Geoblog.pl    pocztowkizeswiata    Podróże    Rumunia - Konstancja    Konstancja - miasto-widmo
Zwiń mapę
2014
03
maj

Konstancja - miasto-widmo

 
Rumunia
Rumunia, Constantza
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Odstawilismy Anię na lotnisko w Bukareszcie, a sami ruszyliśmy w drogę nad morze, do Konstancji (Constanta) nad morzem czarnym. Z lotniska do autostrady jedzie się obwodnicą, która tylko w części na dwa pasy. Długi fragment to wąska droga z jednym pasem w każdą stronę i zakazem wyprzedzania, jeżeli więc się trafi jakiś drogowy śpioszek przed wami, to czas się trochę dłuży. My niestety trafiliśmy na takiego śpioszka – polski autokar, który udało się minąć dopiero przed zjazdem na autostradę. Potem za to pięknie. 220 km do Konstancji, szeroką, piękną nowiuśką autostradą. Słońce wprawdzie świeciło mniej z każdym przejechanym kilometrem, ale przez rozciągające się po horyzont żółte pola rzepaku, wydawało się, że jest pogodnie. Może i stąd ta nazwa, ‚ Autostrada słońca’? Niezależnie od pogody wydaje się że jest słonecznie:) Uwaga! Po drodze jest opłata, o dziwo, tylko raz i wynosi 13Lei.

Plan był taki. Jedziemy nad morze i spędzamy dwa ciche dni, zdala od zgiełku miast, i bez konieczności podróżowania; zwiedzamy Konstancję (tak ciekawie i atrakcyjnie opisaną w Lonely Planet) a potem kierujemy się na południe, do jakiejś mniejszej miejscowości polecanej przez autochtonów (uwielbiam to słowo :) Costinesti, lub bardziej nastrojowej i, jak słyszeliśmy, melancholijne Vsma Veche.

W Konstancji przeżyliśmy szok. Miasto które zobaczyliśmy w niczym nie przypiminało tego opisanego w przewodniku. Chodząc uliczkami czegoś, co kiedyś podobno bylo starym miastem, a teraz przypominało krajobraz po wojnie albo trzęsieniu ziemi, próbowałam odnaleźć ślady dawnej świetności. Nie było ich wiele. 70% starego miasta (drogi, budynki, infrastruktura) było w kompletnej rozsypce. I nie mam tu na myśli, że budynek był zniszczony, podrapany czy po porostu jakiś nieładny. Budynki były kompletnie zniszczone, opuszczone, częściowo wyburzone. Do wielu można było zajrzeć przez wielkie dziury w murach lub otwory po oknach. Można było zobaczyć niebo przez dziury w sufitach. Metalowe lub drewniane konstrukcje gdzie niegdzie podtrzymywały walące się ściany i rozsypujące się juz fasady. Innym po prostu pozwolono runąć. Ulice, na których co kilka metrów straszyły dziury lub wystawały studzienki, druty i kable. Na ulicach bezdomne wychudzone psy a w pustych ruderach i bramach dziko wyglądające koty. Po promenadzie, która podobno jest dumą miasta zostało coś, co przypominało betonową, zapuszczoną ścieżkę. Częsc betonowych płyt którymi wyłożona była promenada znikła i w efekcie, co jskichś 10m w nawierzchni była głęboka dziura przez całą szerokość drogi. Było tez kilka ekip remontowych w rożnych częściach miasta, ale ich ilośc w porównaniu ze skałą zniszczenia miasta, nie zapowiada szybkiego powrotu do świetności. Na ulicach, poza kilkoma grupami robotników nie było za dużo miejscowych. I kilkoro zabłąkanych turystów.. Tu i ówdzie, juz na głównym placu, było kilka kawiarenek i restauracyjnek w bardziej lub mniej odnowionych budynkach. Jakby specjalnie tam zostawione dla podkreślenia kontrastu z tymi walącymi się budynkami po sąsiedzku..
Miasto widmo, któremu grozy tego dnia dodała pogoda i świszczący w oknach pustych budynków wiatr.

Na koniec, już w drodze do auta, spotkaliśmy kobietę, która mówiła o korupcji, o sprzedajnych politykach i przekupnej i przekupującej włądzy, brudnych interesach i o tym, że w Rumuni nikt się nie przejmuje tym co ludzie myślą i czego chcą. Mówiła o tym, że jej wstyd przed turystami za to jak miasto teraz wygląda, że jest takie zniszczone. Mówiła, że są tacy, którzy mają interes w tym, żeby stare zabytkowe budynki popadły w kompletną ruinę, bo wtedy na ich miejscu można by było zbudować nowe. Jej angielski był słąby, ale było w niej wiele emocji. Widać i słychać było, że to bardzo przeżywa.

Tak mnie to wszystko zaciekawiło, że poporosiłam couchsurferów z Konstancji o jakieś informacje. Jak się czegoś dowiem, nie omieszkam tego tutaj dodać.

Odpowiedz z Couchsurfing:

The town fell victim to money , political interests and legal problems . During the comunist period the buildings were taken from the owners and now their heirs are asking them back .

It takes many years of battle in court to take a land or property back and there is also the problem with the people already living in those buildings and the money necessary for repairs .

On the other hand there are also real estate interests in that area . Land there is expensive and some just wait for an old historic buiding to collapse so they can build a new higher building instead .

At the moment there is a big project to modernize the infrastructure and give a facelift of the area. There are a lot of things to be done but we hope at the end when all the construction is done Constanta will again be a place worth a visit.

Wiecej zdjec tutaj:
http://pocztowkizeswiata.pl/uncategorized/autostrada-slonca-nad-morze-czarne-rumunia
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
pocztowkizeswiata
Pocztówki ze świata
Gerta i Tomek
zwiedzili 0.5% świata (1 państwo)
Zasoby: 1 wpis1 0 komentarzy0 12 zdjęć12 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
03.05.2014 - 03.05.2014